ja teą o komisji.
Czekaliśmy na termin komisji 3 msc, w dokumentach pisało autyzm. Na samą wizytę u lekarza ( komsja składała się z lekarki i psychologa) czekaliśmy 3 godz. Na nic zdały się płacz Oli wszyscy dostali wezwanie na 8 rano, wszyscy byli z chorymi dziećmi. Gdy w końcu weszliśmy do gabinetu to pani dr. nawet nie spojrzawszy na dziecko zaczęła nas wypytywać w takim stylu tu dokładny cytat"mówi?","słyszy?".Mąż się wściekł i zapytał akto? bo ja tak. Ola podeszła do lekarki i ją dotknęła , reakcja lekarza odskoczyła jak poparzona, aż mi się głupio zrobiło (cały czas piszę o Komisji Orzekającej o niepełnosprawności). Później przełamała się i odezwała do Oli" ziobać gdzie pani ma bucicki?" Ola popatrzyła na nią jak na głupią i poszła do drzwi pokazując ,że chce wyjść (Ola miała wtedy 9 lat). Pani dr. napisała dziecko bez kontaktu, głębokie upośledzenie, ale nie powiedziała nam czy dostaniemy zasiłek , czy też nie.Psycholog spojrzała na Olę i powiedziała, że nam współczuje, kazała podpisać swoją opinie in blanco. Po 2 tygodniach orzeczenie przyszło pocztą-do 16 roku życia.
Niby z tym spokój, ale niesmak pozostał.
A co do szczepień. 3 tyg temu zaszczepiłam Olę p/gróźlicy, wszystko poszło dobrze, jestem tymi wiadomościami zaszokowana. Oli autyzm rozpoczął się po szczepieniu odry w 13 msc. życia nikt tegi nigdy nie powiązał. Ciarki mnie przechodzą!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nic o tym nie wiedziałam!!!!!!!!!!!!!!