0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Po pierwsze brother, w każdym warzywie jest białko, co więcej w każdym warzywie i owocu są wszystkie aminokwasy egzogenne. Także musisz na nowo sprawdzić informacje które masz zakorzenione głęboko gdzieś tam w mózgu , zresztą co jest zrozumiałe nie dawno sportowcy jedli białka na kilogramy, ja już ci kiedyś podrzucałam info o białku i ćwiczeniach żeby ci uświadomić, że ono wcale nie musi być dostarczane w takiej ilości w jakiej jest obecnie postulowane, co więcej wielu sportowców już się uczy odchodzi od diet wysokobiałkowych, na rzecz właśnie warzyw i owoców. Więc tymbardziej dla nas są to ilości wystarczające, ba idealne bo naturalne. Dietę warzywną mimo waszych protestów stosuję u siebie,u męża, u dzieci. PIsałam zresztą, że mężowi właśnie po CIĘŻKIM ZATRUCIU dioksynami/metalami polepszyło się po ... warzywach zielonych!!, a zatrucie miał naprawdę ciężkie bóle głowy, zawroty głowy, zaburzenia błędnika i POJAWIŁA SIĘ choroba lokomocyjna. Owszem enzymy warzywne są to bardzo szybkie wywalacze toksyn z tkanek i owszem dieta soczkowa jaką ja robiłam wywala je szybciej, ale dieta oparta o warzywa jest bezpieczniejsza, bo następuje powolne uwalanianie i powolny wychwyt toksyn, inaczej z tych diet nikt by się nie leczył, bo ona nie leczy tylko ludzi zdrowych, wręcz przeciwnie - leczy ludzi chorych, obciążonych różnymi rzeczami w tym metalami ciężkimi. Uznawanie że warzywa są złe bo sobie nie poradzą z tym wszystkim to jakby mówić że Bóg jest do d.... . A sorry, ale to przez moje usta nie przejdzie. Ja u swojego dziecka jak już pisałam tą dietę zastosowałam wtedy kiedy było z nim najgorzej ( przeszłam na nią nieświadomie, bo nie mogłam mu niczego podać, zachowywał się tragicznie) I mimo metali, obciążenia, candidy, alergii POLEPSZYŁO MU SIĘ, ale wtedy nie potrafiłam tego jasno wyjaśnić.Także do przemyślenia dla każdego.
Przeczytałam i nic sensownego tam nie ma(2 zdania twoje i lucky),jest tam jedno wielkie ogólne- twoje i innych niezrozumienie tematu czym ten post daniela w ogóle jest. To nie jest dieta, dla diety, ona nie ma czegokolwiek dostarczać do organizmu i chleb tymbardziej się do niej(tej diety/postu) nie wlicza. Uważam że powinien powstać temat o tej diecie, żeby ludzie sami mogli się przekonać na czym to polega i do czego to służy. Bo są różne jej wersje, warzywna lub głodówka, ewentualnie soki warzywne wyciskane plus gotowane. I jeszcze jedno to jest normalne że są przełomy kwasicze podczas tych postów, są to normalne etapy zdrowienia, zwane też kryzysami ozdrowieńczymi, pierwszy na głodówce występuje ok. 7 dnia, na warzywach ok. 14, drugi na głodówce 21 dnia, na warzywach dopiero po 6 tygodniach, i 3 główny(na głodówce po 40 dni(jak w biblii jezus, na warzywach dopiero po około 80dniach-dąbrowska uznaje około 12tygodni). Jak człowiek dotrwa do takiego pierwszego przełomu to tak jakby już 1/3 organizmu się naprawiła, zrzuciła największy balast i są one pożądane, dobrze że występują, nie należy się ich bać, jak przy chelatacji. Pozatym ewa dąbrowska wymienia jedynie kilka warzyw które nadają się do diety, ponieważ nie wszystkie spełniają kryteria. A jest to niezmiernie istotne by uruchomić procesy naprawcze komórek i segmentacji dna, odblokowania enzymów czy też zatrzymania odczuwania głodu- dieta ta naprawia, tak naprawdę nasz organizm naprawia i regeneruje całe narządy,tkanki, organy,hormony to jest naprawdę wielka rzecz. Post nie spełnia tutaj roli jak już pisałam suplementacji, on ma całkowicie zatrzymać negatywne zmiany w organizmie i uruchomić procesy naprawcze, a to wymaga spełnienia surowych warunków. No ale nic zostaje założyć nowy wątek.
Po pierwsze nie czytałeś w ogóle co ta dieta leczy, ale wkleje, oczywiście to tylko garstka tego co tam pisze:-osłabioną odpornością: częste infekcje bakteryjne, wirusowe, grzybicze, alergie jak katar sienny, czy astma, także nietolerancje pokarmowe jak migrena, mięśniobóle, choroby z autoagresji jak gościec reumatoidalny, zapalenie tarczycy Hashimoto, zapalenie wątroby, toczeń trzewny, zespół „suchego oka”, a także choroby skóry takie jak łuszczyca, trądzik, skórna porfiria, sucha skóra, egzema itp.,-schorzeniami neurologicznymi: padaczka, udary niedokrwienne mózgu, zaburzenia pamięci, nerwica, pobudzenie, choroba Parkinsona, stwardnienie rozsiane,-chorobami endokrynologicznymi takimi jak: zaburzenia miesiączkowania, klimakteryczne, niedoczynność tarczycy, guzki tarczycy, wysoka prolaktyna, czy nadmiar estrogenów, torbiele jajników.Dla mnie np. w tej diecie podoba się to, że mogę wyleczyć sobie wzrok bo mam krótkowzroczność i pozbyć się blizn poporodowych, mąż z kolei liczy na odrost chrząstki , bo to też się da zrobić tutaj.A tu reszta:...............Po drugie, co to w ogóle znaczy mieć chore nadnercza, bo często nadnercza są osłabione z powodu nadmiernego wytwarzania przez organizm insuliny, jest to stan który znam i który leczyłam u swojego dziecka i radziła sobie z tym zarówno dieta o niskim IG((warzywno-owocowa) jak i moja dieta (warzywa plus podawałam dużo jajek ponieważ obniżają zawartość homocysteiny a ta wywołuje stany zapalne, dodatkowo jajka dostarczają wielu neuroprzekaźników, ale to inna kwestia w ogóle). Także czasami chore nadnercza są w stanie wyzdrowieć pod warunkiem że występują w organizmie warunki które je nie obciążają. TO WŁAŚNIE ZŁA DIETA OSŁABIA NADNERCZA. A nawet gdyby były fizycznie uszkodzone to ta dieta właśnie jest w stanie je zregenerować, aczkolwiek fizyczne ich uszkodzenie, a nie osłabienie, które miałeś zapewne na myśli, może stanowić faktyczną przyczynę dla nie robienia tej diety. Ja bym w tym przypadku wspomagała organizm, aż dojdzie do momentu regeneracji tkanek i same się nadnercza naprawią- ale to moje podejście, każdy takie coś musi rozważyć sobie sam.Druga sprawa już pisałam ale się powtórzę, zdecydowana większość warzyw posiada wszystkie aminokwasy niezbędne organizmowi do życia, których on nie potrafi wytworzyć(tzw. aminokwasy egzogenne), reszta aminokwasów czyli składowych białek jest rozsiana po warzywach i owocach i występuje w różnych ilościach, ale organizm potrafi je wytworzyć, więc są mniej istotne. Węglowodany również są w warzywach i owocach, to jest oczywiste nie będę tego komentować. Inną sprawą jest wytwarzanie hormonów, jest to faktycznie najbardziej złożona kwestia i nie wiem gdzie zachodzą te zmiany, chodzi o to że fitosterole zawarte w komórkach roślin(warzyw i owoców) mają budowę pozwalającą wcielać się we wszystkie hormony, przez zwiększenie udziału dhea. I faktycznie dochodzi do regulacji hormonów, natomiast jeśli mamy do czynienia z konkretnym brakiem funkcjonowania jakiegoś organu i procesy te muszą zachodzić wewnątrz niego, to tylko w tej sytuacji mamy problem. Ale moje dziecko miało osłabione nadnercza, a na tej diecie funkcjonowało delikatnie mówiąc świetnie. Także praktyka mnie bardziej przekonuje niż teoria, której nikt na chwilę obecną nie bada. Gdyby osoby zatrute nie byly zdolne do katabolizmu, to dąbrowska nikogo by nie wyleczyła, po prostu zakładam, że jak człowiek jest chory na stwardnienie rozsiane, czy ma 170 kg tłuszczu to musi być zatruty, więc znów teoria kłóci się z praktyką. Co do kryzysów to tak jakbyś mówił, to ja mam jeszcze wyzdrowieć, kiedy ja się tu męczę.- no trzeba się czasami pomęczyć by wyzdrowieć, ja rozumiem że one są ciężkie ale trwają krótko, dzień, dwa i mijają, a wraz z nimi to co je spowodowało. Sama dąbrowska mówi o tej diecie że ona leczy wszystko(oczywiście jak na czasy 10 lat temu, które dużo się od naszych nie różnią), dlatego nie będę podważać tego co mówi, to nie ja tam praktykowałam, leczyłam i wyciągałam wnioski.Co do rtęci z mózgu, jak wiesz ALA jest substancją naturalną występującą w organizmie w małych stężeniach, nie wiem co się dzieje, że powstaje jej więcej, ale coś musi się dziać ponieważ osoby ze stwardnieniem rozsianym, czy chorobą parkinsona zdrowieją, a jak wiemy wymaga to dojścia do mózgu. Także znów teoria kłóci się z praktyką.Ale każdy może wysnuć własne wnioski, najlepiej po prostu myśleć samodzielnie i samemu się przekonać, dlatego tak cenne byłyby inne doświadczenia ludzi, a na razie ich nie ma na tym forum, bo panuje TAKI postulowany przez Ciebie pogląd. Owszem ostrożności nigdy nie za wiele i trzeba mieć świadomość że może coś pójść nie tak, zwłaszcza w sprawach które nie badała, ale zważmy na jej praktykę i wyciągajmy słuszne wnioski. Jeszcze jedna kwestia ja mówię tutaj o diecie dla osób dorosłych, bo wydaje mi się, że u dzieci małych, może nie koniecznie w wieku dojrzewania, ale małych, takie wtargnięcie do systemu może być niebezpieczne, chodzi o to że dzieciom nie powinno się ograniczać kalorii, a tu jest to niestety konieczne do regeneracji tkanek.Chociaż ja właśnie jak robiłam u swojego dziecka to robiłam warzywno-owocową bez ograniczenia kalorii i było super, ale takiej z organiczeniem kalorii nie stosowałam, dlatego pewnie efekty osiągnięte były nietrwałe, bo po kilku dniach od zaprzestania diety wróciła część objawów, także dla dzieci niekoniecznie, chyba że bez ograniczenia kalorii i wtedy regulujemy gospodarkę hormonalną fitosterolami, a dla dorosłych jak najbardziej można te kalorie ograniczać.Wkleję przeciwskazania do diety wymienione przez dąbrowską:Głównym przeciwwskazaniem jest trudny do opanowania lęk przed dietą, który wyzwala w organizmie reakcje stresowe, które uniemożliwiają włączenie się własnych samoleczących mechanizmów.Innym przeciwwskazaniem do diety jest stosowanie leków hamujących układ immunologiczny takich jak na przykład hormony sterydowe czy cytostatyki, również posterydowa lub autoagresyjna niedoczynność nadnerczy (choroba Adisona).Innym przeciwwskazaniem są choroby wyniszczające jak krańcowa niewydolność narządów, choroba nowotworowa w stadium zaawanowanym, stany związane ze wzmożonym metabolizmem jak nadczynność tarczycy, okres ciąży, karmienia, u małych dzieci, u dziewcząt w okresie dojrzewania. Dieta jest przeciwwskazana w przypadku transplantacji narządów np. nerek i w ciężkich depresjach.
ja np. po diecie na niskim IG, mam bardzo dużą podatność tkanek na insulinę, tak dużą(a takiej nie miałam), że jako jedyna ostatnio na wielkanoc zasnęłam prawie z mężem i dziećmi przy stole, podczas gdy inni nic totalnie nic.
Macie raczej tej insuliny za mało albo jest za słaba i dlatego są te skoki insuliny.
Ja nigdy nie miałem w zasadzie hipoglikemii nawet jak stosowałem te niby dietę. Za to czułem się mega okropnie jakbym miał zaraz paść. Totalnie nia miałem siły. Cukier był na 120. Kto wie w jakim stanie były za to nadnercza ?